Niestety w sobotę wszystko zepsułam i znów nie mogę się ogarnąć . Jak zrobiłam jeden krok do przodu to teraz mam trzy kroki do tyłu. Jestem żałosna. Nienawidzę siebie za to że jedzenie ma nade mną kontrolę a przecież powinno być odwrotnie . Nie wiem co teraz , już zaraz koniec stycznia a ja stoję w tym samym miejscu . :(
Idzie mi bardzo dobrze z odchudzaniem to dlatego że zaczęłam pracować i muszę się dużo ruszać ostatnio waga wynosiła 105 kg ale teraz nie wiem, ważyłam się ostatnio półtora tygodnia temu , nie chce się teraz ważyć bo się boje że nie będzie tak jak bym chciała więc wolę się nie de motywować tylko zważę się 30 czerwca i mam nadzieje że będzie chociaż 99.9 kg. Już widać po mnie że schudłam trochę nawet inni to widzą więc jest dobrze , centymetr też pokazuje mniej więc są postępy , mam nadzieję że do końca lipca jeszcze trochę zejdzie mi z bioder i tali i ramion to będę trochę lepiej wyglądać na weselu. Mam motywację !!!
Co było, minęło, musisz wziąć się w garść i zacząć od początku! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem :) Wierzę w Ciebie ♥ I wcale nie jesteś beznadziejna! Każdemu się zdarzają porażki :)
OdpowiedzUsuńwczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dzisiaj - to dar losu. a dary losu są po to, by się nimi cieszyć ;)
OdpowiedzUsuńhttps://jaksieje.blogspot.com/
Bierz się w garść i do przodu. Każdej z nas zdarzają się takie chwile. Teraz wstań i idź dalej!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki
Trufla
niczymmotyl.blogspot.com